AKTUALNOŚCI

Aktualności

/ Polska

Dennis Heith otwiera swoją akademię w Sztokholmie

Dennis Heith jako pierwszy Polak i członek PGA Polska otworzył swoją własną akademię golfa w Szwecji. Pracuje w Sztokholmie, w klubie golfowym, w którym zarejestrowanych jest 4300 członków. Rozmawiamy z Dennisem Heithem o jego rozwoju, karierze trenera oraz podejściu do uczenia.

PGA Polska: Jako pierwszy Polak otworzyłeś swoją imienną akademię poza granicami kraju. Po pierwsze gratulujemy, a po drugie, co doprowadziło do tego, iż zdecydowałeś się na ten odważny krok?
Dennis Heith: Bardzo dziękuje. Trudne pytanie, w szczególności, że boom golfowy jest tuż za rogiem w Polsce. Od jakiegoś czasu moim marzeniem było mieć własną akademię, mam swoje pomysły, w zeszłym roku jako pracownik Klubu Golfowego Lisia Polana byłem w delegacji w Sztokholmie, gdzie poznałem Johana, który jest właścicielem driving range’u i 9-dołkowego pola w odległości 10 minut od centrum Sztokholmu. Polubiliśmy się, parę razy rozmawialiśmy o moich przenosinach, a jako że klub w przeciągu roku rozrósł się z 1000 klubowiczów do ponad 4300, właściciel potrzebował kogoś, kto wziąłby ciężar prowadzenia akademii na siebie. Myślę, że dodatkowym atutem była moja inwestycja w najnowocześniejszy sprzęt golfowy typu Trackman, K-Vest i Sam PuttLab. Suma tych wszystkich zdarzeń doprowadziła mnie do Szwecji. Dodatkowym dreszczykiem dla mnie było to, że wyprowadzając się z Polski miałem pełny grafik, a tutaj kompletnie pusty. Myślę jednak, że większy rozwój osobisty osiągnę w kraju, w którym gra około pół miliona osób, oraz w klubie, gdzie mamy więcej członków niż aktywnych graczy w Polsce. Może za parę lat wrócę.

PGA Polska: Gdzie dokładnie prowadzisz akademię i jak wygląda Twoje nowe miejsce pracy?
D.H.: Ekholmsnäs Golf – Lidingö, znajduje się na wyspie, tuż na północ od centrum Sztokholmu. Samochodem jedzie się ok 5-7 minut. Jest to typowe pole typu ”city”, które stają się coraz popularniejsze na świecie, gdyż znajdują się blisko miast, więc nie trzeba spędzić w samochodzie ponad 40 minut w jedną stronę, aby na nie dojechać.
Mamy około 40 mat na driving range, mamy duży putting i chipping green oraz mamy 9 dołkowe pole z par 3 i par 4. Pole jest bardzo wąskie i techniczne więc kompletne przeciwieństwo pola, na którym pracowałem w Polsce.

PGA Polska: Kiedy przeszedłeś na zawodowstwo i w jaki sposób kształtowała się Twoja kariera jako trenera?
D.H.: Na zawodowstwo przeszedłem w 2005 roku, gdy wróciłem ze szkoły golfowej w Szwecji. Najpierw próbowałem swoich sił jako non am w turniejach, aby w 2007 rozpocząć szkolenie PGA Polska. Robiłem je jako dodatek do kariery zawodowej, której chciałem spróbować. Szybko jednak zorientowałem się, że nie można grać i uczyć, bo ucząc nie mam ochoty grać, a grając nie mam czasu uczyć innych. Kończyłem szkolenia w czasie, kiedy Matthew Tipper i Akademia Leadbettera przyjechała do Polski. Usłyszałem wtedy, że Matthew nie gra, uzasadnił to zdaniem „If you play they judge” i w 100% się z tym zgadzam. Grałem średnio i zacząłem tracić klientów, więc skupiłem się na uczeniu i ostatni turniej zagrałem chyba w 2011 roku. Teraz skupiam się na innych co daję mi ogromną satysfakcję. Moi zawodnicy w Polsce są w top 10 w corocznym ranking PZG, wysłałem swoich pierwszych uczniów na Universjadę do Gwangju w Korei, dzięki temu, że otworzyłem programy weekendowe dla dzieci około 20 moich podopiecznych wystartowało w Junior Tour w tym roku.
Moja kariera trenerska przebiegała książkowo. Najpierw pracowałem jako asystent dla Martyna Proctora, gdzie podpatrywałem jak on uczy, później byłem asystentem dla Davida Ekberga, aż zostałem Head Pro w Golf Park Józefów. W 2013 otworzyłem swoją markę Dennis Heith Golf Academy. W tym samym czasie jednym z dodatkowych szkoleń PGA Polska CPD było szkolenie z nowoczesnej technologii. I wtedy uznałem, że moja Akademia musi oferować naukę na najwyższym poziomie. I tak, podczas 2014 jeden z moich uczniów wsparł mnie finansowo do zakupienia takiego sprzętu, co uważam, że było najważniejszym momentem w mojej karierze. Do końca życia będę mu za to wdzięczny, bo otworzyło mi to drogę do miejsca, w którym jestem.

PGA Polska: Czy oprócz szkolenia w PGA Polska brałeś udział w innych kursach doszkalających?
D.H.: Tak! Uważam, że obowiązkiem każdego trenera jest poszerzać swoją wiedzę i uważam, że krzywdzimy swoich uczniów, jeśli tego nie robimy. Wszystko się zmienia i to bardzo szybko, dobry coach powinien wyprzedzać trendy, próbować, szukać. Brałem udział w szkoleniach CPD, Trackman University oraz szkoleniach K-Vest, a teraz otwierają mi się bramy do szkolenia PGA of Sweden, które jest jednym z najsilniejszych PGA na świecie. Siłę ich szkolenia można porównać do Harvardu.

PGA Polska: Czy uważasz, że trener powinien cały czas poznawać nowe technologie i je wykorzystywać, czy bazować na już pozyskanej wiedzy?
D.H.: Odpowiem pytaniem na pytanie: „Pójdziesz do lekarza, który leczy tak jak 30 lat temu, czy pójdziesz do lekarza, który inwestuje w siebie, wiedzę i sprzęt?” Znajdziemy zapewne i takich i takich trenerów. Pytanie, czy ktoś chce być najlepszy, czy chce być jednym z wielu? Praca trenera to według mnie powołanie i ciężka praca.

PGA Polska: Jaka jest Twoja filozofia jako trenera?
D.H.: Uważam, że nie ma czegoś takiego jak jeden idealny zamach. Dla mnie każda osoba jest inna. Staram się myśleć o moich uczniach jak o zagadkach i do każdej zagadki potrzeba indywidualnego podejścia. Moim głównym celem – jako trenera – jest, by moi uczniowie rozumieli popełniane przez siebie błędy oraz to, na co one wpływają. Dopiero wtedy, według mnie, można zająć się naprawianiem tego błędu.

PGA Polska: W jaki sposób prowadzisz swoich uczniów?
D.H.: Sezon moich uczniów został podzielony na okres zmian i okres gry. Idealny cykl szkoleniowy wygląda tak, że rozpoczynamy pracę w sezonie zimowym i dzięki technologiom takim jak symulatory, radary, K-vest, wprowadzamy wszelkie zmiany podczas zimy, gdy uczeń nie ma szansy grać na polu. Później od lutego zaczynamy przygotowania do sezonu, sprawdzamy, szlifujemy formę już na polu i obserwuję jak zimowe zmiany wchodzą do gry. Sezon marzec-październik traktuję jako sezon grający, gdzie jedynie poprawiamy i szlifujemy. Oczywiście, tak wychodzi z uczniami, z którymi pracuje już jakiś czas. Gdy jednak uczeń przychodzi do mnie latem to podczas pierwszych spotkań staram się tłumaczyć, że zmiany, które wprowadzamy mają pomóc długoterminowo. Podstawowym pytaniem jest, czy jest na to gotowy i czy jest w stanie zaprzestać grać na pierwszy miesiąc zmian. Większość moich uczniów jest z polecenia, co odbieram jako swój sukces!

PGA Polska: Czym prowadzenie akademii w Szwecji różni się od prowadzenia akademii w Polsce?
D.H.: Klient w Szwecji jest bardziej świadomy rynku golfowego, ale potrzebuje tego samego – przyjaznego PRO, który jest dostępny i uśmiechnięty. Jeżeli miałbym coś polecić młodemu PRO – siedź w domku klubowym pij kawę, siedź na range’u, rób darmowe akademie. Nasza praca polega na zaprzyjaźnieniu się z graczami i zdobyciu ich zaufania. W Szwecji często słyszę: „Proszę nie popsuj mi swingu poprzez wymuszone zmiany”. Nie zawsze dużo znaczy lepiej, czasem lepiej zrobić delikatną zmianę na początku, zdobyć zaufanie ucznia i dopiero wtedy przeprowadzić duże zmiany, bo wówczas uczeń będzie chciał tej zmiany. Gdy natomiast wymienisz mu grip na pierwszej lekcji, raczej nie wróci.

PGA Polska: Jaki jest Twój dalszy plan rozwoju? W jaki sposób chcesz rozwijać swoją akademię?
D.H.: Zanim otworzyłem swoją Akademię w Sztokholmie to właśnie ona było moim celem, mieć swój napis na drzwiach klubu. Teraz moim celem jest mieć ten napis na większej ilości drzwi.

PGA Polska: Dziękujemy za rozmowę i życzymy sukcesów.