AKTUALNOŚCI

Aktualności

/ Polska

Rory wraca do gry!

Rory McIlroy - były numer jeden światowego golfa i dwukrotny tryumfator zawodów Wielkiego Szlema po 13-tu miesiącach bez turniejowej wygranej wreszcie ponownie wpisał się na listę zwycięzców. W dodatku tym razem jego łupem nie padł pokazowy mecz, rozgrywany w Chinach, ale prestiżowy Australian Open- turniej, który kiedyś przez wielu uważany był za piąty Major.

Wygrana na polu Royal Sydney była już jedenastym turniejowym zwycięstwem Rorsa i pierwszym od czasu wygranej w DP World Tour Championship w Dubaju, rok temu w listopadzie. Najwyraźniej też było to dla niego zwycięstwo szczególne, o czym mówił otwarcie: "Gary Player, Arnold Palmer, Tom Watson, Peter Thomson ... to trofeum zdobywali prawdziwi mistrzowie ."

W 2012 roku zwyciężał aż pięciokrotnie. W tym roku rzeczy miały się zupełnie inaczej: brak zwycięstw, burzliwe rozstanie ze swoją firmą menadżerską, jeszcze bardziej burzliwe rozstanie z Karoliną Woźniacką, zmiana kijów i związany z tym komentowany przez wszystkich gigantyczny kontrakt reklamowy. Wszystko to sprawiało, że niełatwo było skupić się na grze.

Szczęście 24-letniego Irlandczyka oznaczało z kolei wielkie rozczarowanie zwycięzcy ostatniego US Masters - Australijczyka Adama Scotta, który po wygraniu zarówno Australian Masters oraz Australian PGA , jako drugi gracz w historii miał szanse na zdobycie australijskiej Potrójnej Korony w tym samym roku. Do tej pory takim wyczynem może pochwalić się tylko inny Australijczyk - Robert Allenby.

Scott prowadził w turnieju od pierwszej rundy, a do niedzielnej batalii przystąpił z czteropunktową przewagą nad drugim McIlroy'em. W trakcie finałowej rundy miał on kilka szans na definitywne odskoczenie od nie odpuszczającego Rorego. Jednak pięć lip-outów i bardzo kosztowne trzy putty na szesnastym dołku, po którym powinien prowadzić trzema uderzeniami nie pomogły w wygranej . W końcu birdie Rorsa (-18) i bogey Scotta (-17) na osiemnastym dołku gwałtownie wywróciło klasyfikację , przynosząc jednopunktową wygraną Irlandczyka.

Rozczarowany Adaś tak tłumaczył swoją porażkę: " Dzisiaj na greenach nic nie szło po mojej myśli. Mogłem to wygrać jeśli tylko putter działałby tak jak powinien, tak jak to miało miejsce podczas reszty tygodnia."

Trzecie miejsce, z siedmioma uderzeniami straty do lidera zajął John Senden ( -11), a czwartym miejscem podzielili sie Bryden Macpherson i Rhein Gibson (-9). Najlepszym nie Australijczykiem , oprócz oczywiście Rorsa był zajmujący dopiero 39 pozycję Kanadyjczyk o golfowo romantycznie brzmiącym nazwisku ... Yip. Ryan Yip.

Kasia Nieciak